Można było się spodziewać, że Elena Ferrante znowu to zrobi. Oczywiście, drugi tom jej neapolitańskiej serii, tak jak pierwszy, kończy się zwrotem akcji w ostatnim akapicie. Możemy już łatwo przewidzieć, że i trzeci pozostawi nas z niedosytem, prawda?
„Historia nowego nazwiska” jest ciekawsza niż pierwsza część serii. W kontekście tego, co się w niej wydarza, pierwszy tom zdaje się raczej zarysem relacji między bohaterami i dwoma odrębnymi od siebie światami – dzielnicą, w której wychowała się główna bohaterka, i światem ludzi wykształconych. Lila, Elena oraz pozostali bohaterowie z ich pokolenia dojrzewają, a ich problemy stają się coraz bardziej skomplikowane. Coraz trudniej jest marzyć, a spełnianie marzeń zazwyczaj skutkuje druzgocącym spotkaniem z brutalną rzeczywistością.
Jest to świat przede wszystkim trudny dla kobiet. O ile narratorce udaje się zachować niezależność i ciężką pracą wypełniać stworzony w dzieciństwie plan dążenia ku wykształceniu, jej koleżankom z dzielnicy coraz trudniej decydować o sobie, nawet w drobnych, wydawałoby się, sprawach. Zwłaszcza mężatkom. Jako narzeczone mogły na plaży nosić dwuczęściowe stroje kąpielowe, spotykając się wręcz z przychylnością ze strony narzeczonych, a teraz mężowie nakazują im nosić bardziej zasłaniające ciało kostiumy. Mąż może zrobić z żoną wszystko. Decydować o jej kontaktach z innymi, wyjściach z domu, pracy, obowiązkach i przyjemnościach. Te, które spróbują walczyć o swobodę, skażą się na wieczne nieszczęście, naznaczone fizyczną i psychiczną przemocą.
Trzeba przyznać, że i mężczyznom nie jest łatwo. Obarczeni dbałością o byt rodziny, a także specyficznie pojmowany honor, nie mogą sobie pozwolić na błąd ani chwilę słabości. Codzienna walka sprawia, że wikłają się w ryzykowne układy, które choć stanowią tymczasową pomoc i poprawę bytu, z czasem będą od nich wymagać zapłaty. Często niesprawiedliwej oraz drastycznie pogarszającej sytuację – finansową, moralną lub społeczną – dłużnika i jego rodziny.
Narratorka, choć z początku funkcjonuje w układach swojej rodzinnej dzielnicy, z czasem zaczyna się od nich oddalać. Dzięki talentowi i pracowitości coraz lepiej funkcjonuje wśród wykształconej elity. To jednak nie sprawia, że poczucie wyobcowania znika. Być może kolejna część wyjaśni, czy Elena odnajdzie swoje miejsce w świecie, czy będzie wiecznie rozdarta między dzielnicą i światem poza nią. Zapewne oczywiście nie wyjaśni się to do końca kolejnego tomu, bo ostatni zwrot akcji znów sprawi, że zapragnę natychmiast sięgnąć po ostatnią, czwartą opowieść neapolitańską autorstwa tajemniczej Eleny Ferrante.
Bardzo ciekawie i zachęcająco 🙂 Niestety nie znam pierwszej części – muszę nadrobić 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ja tak samo misze poczytac 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Polecam i ostrzegam, że wciąga!
PolubieniePolubienie
Chętnie dam się porwać temu włoskiemu klimatowi. Dzięki za ciekawą podpowiedź na powakacyjną lekturę i czekam na więcej podobnych!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przyznam, że może tło polityczne mogłoby być nieco bardziej rozbudowane, ale klimat zdecydowanie włoski.
PolubieniePolubienie
Właśnie jestem po części pierwszej i nie mogę się doczekać części drugiej. Bardzo mnie wciągnęła ta historia! I oczywiście jestem pod wrażeniem warsztatu Eleny. Jak dla mnie, bardzo dobrze przygotowała się do tych książek.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Istnieje jeszcze możliwość, że opisywane sytuacje znała po części z autopsji – do końca nie możemy być pewni jej tożsamości, o czym pisałam po lekturze pierwszego tomu: https://nonienotak.wordpress.com/2017/08/24/genialna-elena-ferrante/
PolubieniePolubienie
Nie przemawia to do mnie… jednak książki, które mocno skupiają się na roli kobiety i mężczyzny to niekoniecznie jest to, co mnie fascynuje, a ta taka się wydaje.
PolubieniePolubienie
Role mężczyzn i kobiet to akurat jeden z wielu wątków powieści – mnie się w tej części wydał najciekawszy, ale to zdecydowanie nie jest jedyna treść, jaką ta książka zawiera.
PolubieniePolubienie